Jak dawniej w Małopolsce obchodzono święta Bożego Narodzenia?

Dawna kartka z motywem bożonarodzeniowym
Jak przed prawie 150 laty obchodzili święta Bożego Narodzenia mieszkańcy olkuskiego i miechowskiego w północnej Małopolsce? Czy była już wtedy choinka z bombkami i prezenty?

Opis obyczajów świątecznych można znaleźć na kartach publikacji autorstwa ówczesnych etnografów. O zwyczajach ludności okolic Olkusza pisał Stanisław Ciszewski w wydanej w 1887 roku w Krakowie książce „Lud rolniczo – górniczy z okolic Sławkowa w powiecie olkuskim”. Z kolei ciekawy opis  zwyczajów związanych ze świętami Bożego Narodzenia w powiecie miechowskim można znaleźć w wydanej w 1850 roku książce „Opis Królestwa Polskiego” autorstwa Józefa Wiślickiego, który rodził się we wsi Parcze pod Olkuszem. Czy zwyczaje w olkuskich i miechowskich wsiach, które przecież nie były od siebie zbytnio oddalone były takie same, czy też różniły się od siebie? 

Tak przygotowania do świąt i Wigilii w podmiechowskich wsiach opisywał Wiślicki. „Najprzód św. Mikołaj umiejącym pacierz dzieciom, podarował jabłuszko złocone, woreczek orzechów, a co ważniejsza parę bucików z podkówkami. Najbiedniejszy kmieć wybielił izbę, porządkuje w oborze i komorze, gospodynie przemyśliwają o kukiałce na wigilę, a niedorostki od kilku dni stroją jasełka, budują szopkę i uczą się kolędy.”. Z kolei Ciszewski opisując zwyczaje adwentowe w podolkuskich wsiach wspomina, że Adwent nazywany dawniej „czterdziestnicą” od czterdziestu dni jego trwania przed świętem Bożego Narodzenia i pisze tak. „W tym okresie bardzo rygorystycznie przestrzegano zakazu organizowania zabaw i wstrzemięźliwości w jedzeniu oraz piciu alkoholu. Ograniczano też cięższe prace domowe, zajmowano się jedynie porządkowaniem domu i zagrody - przygotowaniem do świąt i zimy. Ożywienie i wesoły nastrój panował jedynie czwartego grudnia w dniu św. Barbary, patronki górników.” Ale już wtedy w podolkuskich wsiach obchodzono dzień św. Mikołaja. Jak wspomina Ciszewski. „Chłopcy starsi poprzebierani za św. Mikołaja, aniołów i diabła chodzą dnia tego po wsi. Wszedłszy do izby, św. Mikołaj rozkazuje dzieciom, a nawet i dorosłym dziewczętom mówić pacierz i zadaje pytania z katechizmu. Jeżeli otrzyma zadawalającą odpowiedź, daje w nagrodę jaką łakotkę albo obrazek, w przeciwnym razie diabeł bije nie umiejących batem.” Opis samej Wigilii w podmiechowskich wsiach, jaki przekazał Wiślicki jest dość krótki. Wspomina on, że „ Zastawiony stół pokryto siankiem, na nim zaś pyszni się biały chleb, kapusta, grzyby, mak i różne przysmaki. Za belkami powały i na ziemi pełno słomy, na kominie trzeszczy żywy ogień.Dawny motyw świątecznyZnacznie szerzej obyczaje i potrawy wigilijne w podolkuskich wsiach opisał Ciszewski. Wspominał one, że „Na tę uroczystość pieką, lecz częściej kupują w miasteczkach, „sturcle” czyli strucle. Obiad, który jedzą tego dnia o gwieździe, a rozpoczynają łamaniem opłatka, składa się z następujących potraw: chleb i „sturcla” z miodem; siemieniatka, czyli zupa z siemienia konopnego, którą przegotowuje się w następujący sposób: siemię zagotowane uciera się w donicy z pewną ilością wody i przecedziwszy to, dodaje się kaszę jęczmienną lub jaglaną według upodobania; „kwaśne”, czyli garusek ze śliwek suszonych z grochem lub fasolą, rzadziej zaś z ziemniakami. Te dwie potrawy, t.j. „siemieniatka” i „kwaśne” muszą koniecznie wchodzić w skład obiadu wigilijnego”. Wigilii w podolkuskich wsiach towarzyszyło też wiele zwyczajów i przesadów. Jak podaje Ciszewski „Robią różne psoty jedni drugim; Chłopcy zamazują okna gliną lub wapnem, żeby dziewczęta musiały je myć na święta. Sąsiadowi wyprowadzi cichaczem krowę z obory na pole i przywiąże do kołka. To znowu wynoszą częściowo wóz na dach i tam składają itp. (…) Wrzuciwszy do wody parę sztuk pieniędzy i kawałek chleba, myją się w tej wodzie. Robią to dlatego, „żeby się cłowieka cały rok pieniądze i chlib trzymały”.

Co prawda nie było jeszcze wtedy, tak popularnej dzisiaj choinki, która najbardziej kojarzy nam się ze świętami Bożego Narodzenia, ale jak pisze Ciszewski „Za stragarze wkładają gałązki świerczyny, które po Bożym Narodzeniu palą i otrzymawszy stąd popiół przechowują starannie do wiosny. Na wiosnę pokrajawszy ziemniaki do sadzenia posypują je tym popiołem „żeby nie były chrobacywe”. (…)   Dziewczęta ubierają jabłkami, orzechami itp. łakociami „sad”, czyli „gaik”, który potem zawieszają u stragarza. W drugi dzień Bożego Narodzenia, albo w Nowy Rok chłopcy kupują od dziewczyn (najczęściej za wódkę) ten sad i bawiąc się wspólnie objadają zawieszone na nim przysmaki.”

Z kolei po wieczerzy wigilijnej, jak pisał Ciszewski „Dają bydłu zjeść po kawałku opłatka, tudzież resztki potraw, nawet ryb pozostałych po wieczerzy, aby się dobrze chowało. Krowy tylko nie dostają opłatka, bo by miały cienką śmietanę. Ryby zaś dlatego krowom dają, żeby były „raźne”.” Były też tradycyjne wierzenia związane z Wigilią. Jak to opisuje Ciszewski „ Utrzymują, że w wiliję o 12 godzinie w nocy rozmawiają cieluchy. Przy tem opowiadają powszechnie znaną historię o gospodarzu, który posłuchawszy rozmowy bydląt o swojej śmierci, umarł nazajutrz. Niektórzy utrzymują też, że tego dnia i kury rozmawiają i układają sobie projekta, gdzie będą przez cały rok jaja niosły.”

Śpiewnik

W opisie zwyczajów świątecznych w pod miechowskich wsiach Wiślicki sporo miejsca poświęcił zwyczajom związanym z drugim dniem Świąt Bożego Narodzenia- czyli dniem św. Szczepana. Jak czytamy: W święty Szczepan w niektórych jeszcze parafiach sypią dla Dobrodzieja owies i tatarkę; nad wieczorem odzywają się  dudy i basy kolendowników. Idzie gromadka chłopców niosąc na ramionach szopkę. Ciekawa gawiedź tłoczy się wokół szopki (...) dla przysłuchania kolęd i widzenia jasełek, których ruchy łakomie oczami pochwytują. Otóż zawiesisty polonez wysuwa się z bocznej wieżyczki, a z drugiej  poważna matrona, dobre czasy pamiętająca. Oddają oni naprzód pokłon nowonarodzonemu, przy którym stoi Józef z Maryą, w wół z osłem ciałko ogrzewają. Nie obędzie się tu bez polskiego tańca, któremu jak może pomaga skrzypiciel. Niedługo wpada Ukrainiec ze swoją barynią, i nuż wywijać przysiudy. Czasem też olejkarz, cygan, a zawsze kusy Miemczyk w pluderkach, z tłustą połowicą, robią w szopce swoje wykrętasy, których wypędza z szopy dziarski Krakowiak, co to mu dobrze patrzy z miny i z czupryny. (…)Na zakończenie z pociechą widzów, wychodzi dumny Herod, miał on świat zawojować, a marnie ginie ścięty kosą od nieubłaganej śmierci, którego też szatan porywa do piekła”. Dziadek z dzwonkiem zbierający od zgromadzonych dary, na zakończenie śpiewa z towarzyszami ukrytemi za szopką: Bywaj że nam zdrowa, Namś kolendę; dala. Tobie wina beczka ,A nam kolędeczka”.

Dzień świętego Szczepana był także obchodzony w podoolkuskich wsiach. Jak pisał Ciszewski, tego dnia był zwyczaj poświecenia owsa na mszy świętej i obsypywania księdza owsem przez wiernych po zakończeniu nabożeństwa. Czyniono to na pamiątkę ukamienowania tego świętego. Był to też dzień przyjmowania „parobków” do pracy w gospodarstwie. Tego dnia parobek przychodził do gospodarza z własnym batem i pozostawał. Dziewczyny przyjmowano do pracy w Nowy Rok. Sporo uwagi poświęcił także Ciszewski kolędnikom. Jak czytamy w jego dziele: „Od św. Szczepana po domach chodzili kolędnicy. Część chodziła z królem Herodem. Poprzebierani kolędnicy odgrywali sceny biblijne związane z narodzinami Pana Jezusa i śpiewali przyśpiewki. (…) Chodzono też z kozą wykonaną z kija, koziego łba oraz białego prześcieradła. Koza szalała po izbie, skacząc i bodąc rogami domowników.”  W kilka dni po Herodach chodzono z szopką, choć pod koniec  XIX wieku zwyczaj ten zanikał. Z kolei około Trzech Króli chodzono po domach z kręcącą się na długim kiju gwiazdą. Tak ich opisał Ciszewski: „Równocześnie z kolędnikami chodzą także tak zwani „Herodzi”. Są to młodzi chłopcy, poprzebierani w kostiumy z kolorowego papieru i opowiadający w dialogu zdarzenia, jakie miały miejsce zaraz po Narodzeniu Chrystusa. Bywa ich zwykle czterech: jeden w papierowej koronie reprezentuje króla Heroda, dwóch innych z drewnianymi pałaszami jego marszałków, a ostatni ubrany w koszulę i papierową infułę, a zarazem kasyjera całej gromadki. Wszedłszy do izby ustawiają się w ten sposób, że Herod jest w środku; dwaj marszałkowie po jego bokach; a anioł trochę w tyle. Po czem rozpoczynają dialog, w części śpiewany, w części zaś mówiony.”

 

Opracowanie: Olga Poręba – Punkt Informacji Turystycznej MSiT w Miechowie, Jacek Sypień – Punkt Informacji Turystycznej MSiT w Olkuszu

 

Literatura:

Stanisław Ciszewski, Lud rolniczo – górniczy z okolic Sławkowa w powiecie olkuskim, Kraków 1887

Józef Wiślicki, Opis Królestwa Polskiego pod względem historycznym, statystycznym, rolniczym, fabrycznym, handlowym, zwyczajowym i obyczajowym, Warszawa 1850

 


 
Pobierz bezpłatną aplikację VisitMałopolska
 
Android
Apple iOS
Windows Phone
<
>
   

Powiązane treści